![]() |
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
|
|||||
|
|||||
![]() Ja zacząłem się uczyć angielskiego w przedszkolu, gdy miałem 6 lat, i krzywda mi się nie stała
![]() ![]() |
|
||||
|
||||
![]() Bez wątpienia im szybciej, tym lepiej. Dzieci bardzo szybko uczą się słownictwa, trochę gorzej z gramatyką. Jeśli zajęcia są ciekawe- np. z elementami tańca, śpiewu dzieci dużo się nauczą i będą miały nieźłą zabawę.
|
|
||||
|
||||
![]() Dzieci i tak mają problemy z rozróżnieniem języko-kultur, zresztą każdy uczeń przechodzi przez poziomy mieszania się TL i SL. Nawet dorośli, natomiast dzieci są wystawiane na SL od momentu urodzenia, nie można powiedzieć, że jest to zbyt wczesne, metodycy najczęściej są zgodni co do tego, że im wcześniej, tym lepiej...
|
|
||||
|
||||
![]() Również uważam, że nigdy nie jest za wcześnie, ale nie płaciłabym za tego typu zajęcia dla niemowlaków, tylko na przykład bawiłabym się opowiadając o kolorach, zwierzątkach itp. po angielsku.
Ostatnio czytałam swojemu synkowi (3,5 roku) bajkę o misiach, które bały się różnych dźwięków (eek, creak, squek...) Dużo przy tym gestykuluję, wskazuję na obrazki, moduluje głos. Po zdaniu: "The creak was the sound of the bed springs." Młody wykrzyknął:"Mamo! To łóżko zrobiło creak!". Znał słówko "bed" (kojarzył z bajek, polecam Peppa Pig i Ben and Holly's Little Kingdom), a resztę zrozumiał z kontekstu ![]() ![]() |
|
||||
|
||||
![]() Myślę, że warto. Poznałam dziewczynkę, kóra od urodzenia uczy się angielskiego. Teraz ma 9 lat i mówi już pełnymi zdaniami. Jest niesamowita.
|
|
||||
|
||||
![]() ![]() Nauka języków obcych jest niezwykle istotna da naszego społeczeństwa, szczególnie języka angielskiego. Stał on się bowiem językiem międzynarodowym i międzykulturowym, W języku tym można się porozumieć prawie w każdej części świata. ![]() ![]() ![]() |
|
||||
|
||||
![]() Cytat:
|
|
||||
|
||||
![]() Moim zdaniem nie ma żadnych ograniczeń wiekowych jeśli chodzi o naukę języka.
Ja np. zaczęłam czytać szybciej po angielsku niż po polsku - był dla mnie łatwiejszy. Jeśli dziecko dorasta w dwu lub trzyjęzycznej rodzinie samo wybiera sobie język, którym chce się komunikować w danej chwili. W pewnym wieku wszystko się układa w jeden porządek. Jedno jest pewne : nie można dziecka zmuszać do nauki czy wywierać presji, że ktoś inny już to wie a ono jeszcze nie umie... W taki sposób do niczego dobrego nie dojdzie. Myślę, że każdy rodzic znając swoje dziecko będzie wiedział, który moment jest dla niego najbardziej odpowiedni na rozpoczęcie nauki. |
|
||||
|
||||
![]() Jestem również zwolennikiem wczesnego uczenia się, a raczej "nabywania" (acquisition) języka obcego (jeśli to możliwe w sposób naturalny, jak język ojczysty), choćby ze względu na przyswojenie sobie prawidłowego akcentu, gdyż dzieci do wieku "pokwitania", tj. ok. 12-go roku życia, o wiele łatwiej rozwijają tą umiejętność, co jest związane z pewnym etapem w rozwoju psychicznym człowieka. Wiem to z własnego doświadczenia, gdyż zacząłem się uczyć angielskiego dopiero po 20-tym roku życia
![]() |
|
||||
|
||||
![]() Ja uważam, że przedszkole zupełnie odpada. Rodzice wywalają pieniądze bo myślą, że robią coś dobrego, a tymczasem dziecko w V klasie nauczy się "materiału" z kilku lat przedszkola w ciągu 2 - 3 miesięcy.
Wydawnictwa / autorzy kursów po prostu szukają luki rynkowej i starają się sprzedać, co tylko się da i gdzie się da. Mało się o tym pisze, ale osobiście wierzę w efekt "wypalenia". Tzn. jeśli nauka rozpoczyna się za wcześnie, to dzieciaki się nudzą, a do tego nic nie umieją. Zarówno w przedszkolach jak i klasach I - IV nauczyciele często się zmieniają, przez co dzieci robią w kółko to samo (nie mówię, że w każdej szkole, ale za dużo widziałem takich przypadków) - i potem efekt jest taki, że tak naprawdę dzieci nie mają solidnych podstaw, bo tylko myślą, że "to już było", a znają materiał po łebkach. Np. niby umieją liczyć do 100 ale potrafią się uprzeć, że "thirteen" to 14 i zawsze tak było, bo pani w przedszkolu tak mówiła. Albo, że grudzień do "dekember" - i nawet się o to kłócą (a trudno mi doprawdy uwierzyć, że ktokolwiek, kto bierze się za lekcje, rzeczywiście wyjechałby z tym dekembrem). Oczywiście wszystko powyższe nie dotyczy nauki w środowisku obcojęzycznym. Jeśli mamy zagraniczną nianię, mieszane małżeństwo albo emigrację, to te efekty nie występują. No, ale to nie jest wtedy typowa nauka, tylko naturalne przyswajanie. Sam byłem uczony w klasach I - III i praktycznie z wyjątkiem paru piosenek, kolęd i nazw kilku zwierząt nic z tego nie wyniosłem. Na szczęście wówczas angielski nie był obowiązkowy i rodzice zarządzili przerwę. Zacząłem się więc uczyć dopiero od VI klasy i sądzę, że wyszło mi to na dobre. Moja córka z lekcji przedszkolnych (jako jedyny rodzic powiedziałem, że nie będę płacić za te zajęcia, ale i tak brała udział w tych lekcjach bo niby gdzie ją mieli zamykać na ten czas) wyniosła znajomość kolorów oraz jedno jedyne zdanie "banana is yellow". Zacząłem ją uczyć od V klasy "uczciwie" i efekty są bardzo dobre. Reasumując: nie warto płacić za lekcje we wczesnym wieku. Szkoda kasy. |