Myślę, że ocenianie ludzi w taki sposób jest trochę niesprawiedliwe, zwłaszcza, że nie znając kogoś dobrze nigdy nie wiemy tak naprawdę, jaki jest jego stosunek do języka i motywacja. Poza tym na studia niekoniecznie idzie się z miłości - jasne, że miłość do języka pomaga, ale tak jak raczej nikt nie patrzy na studentów zarządzania i nie pyta "ILU Z NICH NAPRAWDĘ KOCHA ZARZĄDZANIE?" tak myślę, że nie ma co osądzać studentów filologii za niedostateczną pasję do wybranego języka.
Poza tym bywa i tak, że ktoś myśli, że wybrany język jest jego największą pasją, a w trakcie studiów zaczyna mieć go kompletnie dosyć. To nie jest dziwne, zwłaszcza, że większość ludzi idzie na studia w bardzo młodym wieku, gdy nasz gust i pomysły na siebie i swoje życie nie są jeszcze w pełni ukształtowane i mogą się zmieniać.
Ja uczyłam się japońskiego i ludzi, którzy przyszli na studia kochając ten język i myśląc że Japonia będzie ich pomysłem na życie było mnóstwo, a sporo z nich studiów nie skończyło. Zdarza się.
|