Jak dla mnie nie ma nic gorszego niż wymawianie obcych nazw/słów po polsku w rozmowie z Polakami. Później biorą się problemy z prawidłową wymowa w języku obcym, bo skoro znamy ,,polską" wersję, to po co się trudzić z oryginałem? Niestety, ale między innymi dlatego wiele ludzi nie wie jak należy wymawiać w językach obcych.
Nie zliczę ile to już razy słyszałem nazwy w stylu leroj merlin, huawei/hałej/hiułej, czytanie japońskiego ,,w" jak ,,w", SI w ,,Shikoku" zamiast dźwięku pomiędzy ś, a miękkim sz, i inne kwiatki. Okropność po prostu.
Tak samo nie znoszę jak ktoś mówi skrótowcami z angielskiego. Wszelkie asapy, bukowanie, lukanie itp. jest zabójstwem, zwłaszcza dla ludzi którzy są albo starsi, albo po prostu nie znają takich wyrażeń. Sam nie znam części takich słów, a spotkałem się już z sytuacją w której ich znajomość była traktowana jako coś oczywistego. Koszmar po prostu.
|